Dodano: 30 / 07 / 2020

Concha i Chile

Trudno sobie dziś wyobrazić poważną książkę poświęconą najnowszym dziejom wina bez odrębnego rozdziału o winach chilijskich.

O tym nadzwyczajnym zjawisku, jakim było na początku lat 90. XX wieku wtargnięcie na rynki europejskie i północnoamerykańskie win z, jak się mawiało, „krainy kondora”. Wiązało się to ogólnie z nagłą erupcją popularności win Nowego Świata, lecz bez wątpienia to Chile odegrało w tej szczęśliwej inwazji wiodącą rolę.

Chilijskie cabernety i merloty zdobyły błyskawicznie powszechną popularność i uznanie; nawet w jaskini lwa, czyli w Bordeaux, stały się wówczas sensacją. Jak wspominają uczestnicy największych targów winiarskich, Vinexpo, w latach 90. wina chilijskie lały się tam strumieniami, zagrażając odwiecznemu uwielbieniu tak profesjonalistów jak szerokiej publiczności dla win bordoskich. Na winiarskiej mapie świata pojawiły się nowe nazwy geograficzne, które brzmiały egzotycznie i mitycznie: doliny Casablanca, Maipo, Maule, Rapel, Aconcagua. A także nazwy win brzmiące niczym tajemnicze zaklęcia z przygodowych filmów w typie Indiana Jones.


Na przykład Casillero del Diablo, do dziś jedno z najbardziej popularnych, także u nas, win chilijskich. Wówczas, w tamtych latach, wydawało się jednym ze szczytów chilijskiego winiarstwa, przedmiotem powszechnego pożądania. Później okazało się, że winiarstwo to poszło o wiele dalej, i dziś Casillero del Diablo okazuje się winem już bardziej codziennym, jak często mówimy, „bezpiecznym wyborem”, kiedy nie wiemy, jakie wino kupić i chcemy być pewni, że butelka nie rozczarowuje nas ani naszych gości.



Bo też w ciągu ostatnich dwudziestu lat, a już zwłaszcza od początku nowego stulecia, w Chile winiarskim wiele się zmieniło. Rozszerzył się zasięg upraw; powstało wiele nowych winnic na północy kraju, gdzie gleby nadmorskie jak w Leydzie czy gleby pustynne – jak w Limari, czy dalej w Elqui Valley – i surowy klimat o dużych różnicach temperatur między nocą a dniem wydatnie sprzyjają winom o bardziej europejskim profilu smakowym. Pojawiły się też odmiany dotychczas w Chile słabo obecne, a przynoszące bardzo ciekawe wyniki. A zatem już nie tylko cabernet sauvignon i merlot, nie tylko król chilijskiego winiarstwa czyli carmenere (pokrewny z merlotem), lecz także syrah i pinot noir. I, dla win bialych, nie tylko chardonnay i sauvignon blanc, lecz także riesling albo pinot gris. Ponadto, wzorem winiarstwa europejskiego, pojawia się w Chile coraz więcej win z pojedynczych siedlisk, noszących znamię miejsca, z których powstały.



Szczególność chilijskiego winiarstwa, wachlarz jego ogromnych możliwości i sposób jego funkcjonowania świetnie oddaje winnica Concha y Toro, producent wspomnianego wyżej Casillero del Diablo. W jego portfolio znajduje się szereg bardzo różnych i odmiennych win na każdą okazję. Doskonale znane są takie gamy win „codziennego użytku” jak Frontera czy Sunrise, ale też znajdziemy tu wiele kolekcji czy pojedynczych win z wyżej i najwyższej półki, wysoko ocenianych przez największe autorytery od Roberta Parkera poczynając. Dla każdego coś miłego. Amatorów win tworzonych indywidualnie przez szeroko już znanych na świecie enologów, przyciągną ich wina autorskie. Jak choćby wina Ignacio Recabarrena odpowiedzialnego za jedno z najlepszych chilijskich carmenere Carmin de Peumo, czy za kolekcję Terrunyo, obejmującą wina z wyselekcjonowanych, najlepszych parcel w obrębie dużych winnic. Albo jak dzieła Enrique Tirado, spod którego ręki wychodzi jedna z ikon chilijskiego winiarstwa, wino zwane Don Melchor. Czy, the last but not the least, jak wina słynnego Marcelo Papa, autora m.in kolekcji Marques de Casa Concha; wina tak nazwane pochodzą z najlepszych siedlisk w całym Chile, dobranych swym charakterem do uprawianej odmiany. Wśród wielu innych propozycji Concha y Torro warto też zwrócić uwagę na serię Maycas de Limari, która ze względu na swój elegancki charakter powinna przyciągnąć zwolenników burgundów, wielbicieli mineralnych chardonnay i pinot noir. A to dopiero część długiego wyliczenia.

Dla jadących do Chile wizyta w winnicy Concha y Toro - proponującej różne formy wizyt – byłaby wspaniałym wprowadzeniem nie tylko do chilijskiego winiarstwa, lecz i do chlijskiego pejzażu. Półtora godziny jazdy od Santiago prowadzi nas w bajkowe miejsca środkowego Chile, u podnóży Kordylierów. A stąd dalej, na północ czy na południe, co komu w duszy zagra.


Polecamy również